Etykiety

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Doniu dissuje Chadę i Tedego.


     Żeby zrozumieć dobrze sens zaczepek Donia, trzeba cofnąć się w czasie o jakieś 10 lat. W 2001, kiedy większość dzisiejszych fanów polskiego rapu nosiła do przedszkola worek z  kapciami, Doniu wraz ze swoim składem Ascetoholix, wydawał swój pierwszy legal. Chłopaki mieli poparcie Wielkopolski i, mimo że pochodzą z niewielkiej mieściny, zdobywali uznanie w kraju nad Wisłą. Doniu z Ascetoholix pojawił się na ścieżce dźwiękowej do Blokersów, wystąpił gościnnie na płycie Peji "Na legalu" w dwóch utworach. Potem robił mu także bity.

     Nikt wtedy jeszcze nie przypuszczał, że Doniu z młodego wilka polskiego rapu, przeistoczy się w jeden z wielu znienawidzonych symboli hip-hopolo. W 2003 pojawił się drugi album Ascetoholix "Apogeum". Wśród gości na płycie nie zabrakło tak uznanych, i cieszących się szacunkiem ulicy, graczy jak Pono i Fu. Światło dzienne ujrzał też utwór "Suczki", który stał się singlem i do dziś pozostaje wizytówką zespołu. Słuchacze rapu nie od razu byli nieprzychylni - lekko prześmiewczy, ironizujący tekst, chwytliwy refren, ciekawy koncept i przebojowość było czymś świeżym w polskim rapie i wbrew pozorom, zaraz po publikacji, "Suczki" zyskiwały zwolenników. Problem pojawił się wtedy, gdy rzesza zwolenników okazała się tak duża, że dawno wykroczyła poza ramy hip-hopu. "Suczek" słuchali wszyscy - matki z dziećmi, rolnicy i ich potomkowie w remizach, fani techno, fani disco-polo itd. 

     Nic dziwnego, że hermetyczne środowisko hip-hopu postanowiło wypiąć się na tę przaśną popularność. Na domiar złego, Ascetoholix reprezentowali wytwórnię UMC, dla której wydawali też Mezo, Verba, Owal/Emcedwa. Za komercyjnym sukcesem wytwórni, przyszła niechęć słuchaczy. Do dziś UMC pozostaje symbolem i głównym źródłem nurtu nazwanego potem hip-hopolo. Oczywiście nie była to  niesprawiedliwa ocena  - zarówno Mezo, Ascetoholix czy Owal przejawiali ciągoty do tworzenia niebezpiecznie melodyjnych, opartych na ckliwych pianinkach, przebojów radiowych. Niektóre z nich budziły uzasadniony niesmak. Mówiąc bez ogródek, były uosobieniem kiczu ("tylko ja i moja przestrzeeeeeeeeeeeeeń"!) Nie usprawiedliwia to jednak fali nienawiści jaka spłynęła na nich ze strony kolegów po fachu. Tzw. prawdziwi raperzy, nie dość, że pod wpływem publiki odwrócili się od reprezentantów UMC, to zaczęli ich zaczepiać w swoich tekstach. Pojawiło się powszechnie raperskie zjawisko pod tytułem "nie wiesz o czym pisać? - zdissuj hip-hopolo". Zapewniało to promocję i poklask truskulowców.

     Minęły jednak lata, i okazało się, że każdy z wówczas dissujących ma coś za uszami. Fokus, który zaczepiał Ascetoholix, nie odpowiadając zresztą na ich diss, nagrywa z Dodą. Pezet, po wieloletnim przepoczwarzaniu się z truskulowca w ulicznika, z ulicznika w dirrty-southowego baunsiarza, z baunsiarza w emo-rapera, ostatecznie robi płytę z Sidneyem Polakiem. A Tede, który nie raz słał prztyczki w stronę Donia, po beefie z Peją sam stał się kozłem ofiarnym i symbolem irracjonalnej nienawiści, generowanej modą. 

     I o ile w roku 2005 dissowanie hip-hopolo było bardzo trendy i w dobrym tonie, o tyle gdy pojawia się dzisiaj, budzi niesmak. Widać nie wiedział o tym Chada, który zaczepił Donia w "A pamiętasz jak" wersem "Doniu w sumie jak dziś, wtedy także był nikim". Ostre pociski leciały i lecą w stronę rapera z Obornik Wielkopolskich także na koncertach Chady. Doniu jednak nie podkulił ogona, nie przestraszył się kryminalnej przeszłości i ulicznego, twardego wizerunku Chady, sugerując zresztą, że to pic na wodę, czego symbolem są plastikowe klamki. Odpowiedział z pewnością siebie, dedykując reprezentantowi Warszawy całą zwrotkę i zrobił to w, pomijając vocoderowy refren, dobrym stylu. Punktuje celnie, odważnie i z szyderą. Posłuchajcie:

        
      Stawia to Chadę w dość niewygodnej sytuacji. Albo musi stanąć do beefu, jak przystało na prawdziwego rapera i walczyć z reprezentantem hip-hopolo, nie będąc zresztą (moim skromnym zdaniem) faworytem tego starcia, albo nie odpowiadać i olać sprawę. Wtedy jednak będzie prawdopodobnie zasłaniał się niechęcią do walki z disco-polowcem i wyjdzie na gołosłownego rapera, który boi się potyczki. Nie będzie to rozsądny argument, zwłaszcza, że Chada dissował byłą dziewczynę.
      Myślę jednak, że warszawiak podejmie rzuconą rękawicę. Skoro można walczyć z kobietą, to chyba można i z disco-polowcem.

      Drugim sprecyzowanym, bo wymienionym z ksywki, obiektem zaczepki jest Tede. Doniu jedzie: 
Nie piszę gniotów jak Tedunio i Natalia Lesz
nagrasz coś na siłę treść odparowuje, wiesz?
mieć to coś, nie jak gość na cudzej stypie
pić z nimi wódkę, ale odpierdalać lipę

      Tede niejednokrotnie zaczepiał Donia, wyśmiewał go np. w Bezelach, dissował lub szydził na mixtape'ach i oficjalnych wydawnictwach. Swoje zaczepki komentował, mówiąc, że Doniu jest fajnym człowiekiem, że nieraz z nim imprezował, ale jego muzyka to gówno. Doniu odpowiedział po latach, celując w utwór z Natalią Lesz. Utwór ten, wbrew opinii Donia, ma treść i choć Tedemu można śmiało zarzucać mentalność Kalego, to tutaj Doniu mógł uderzyć celniej, bo Tede pozostając dobrym raperem, ostatnio jest królem strzelców w samobójach.
      Nie ulega wątpliwości, że prowokujący i zaczepny utwór Donia to element promocji, jego najnowszej płyty "Dialogimuzyka". Niczym nowym jest promować płytę dissem. Robili to między innymi, Jay-Z, 50 Cent czy, żeby nie sięgać daleko, Tede czy Onar. Trudno mieć zatem pretensję, że robi to Doniu, zwłaszcza, że to nie on, pozostaje prowodyrem.
      Czy Chada odpowie? Czy odpowie Tede, czy w swoim stylu ograniczy się do szyderczej zaczepki w wywiadzie? Przekonamy się z czasem.


3 komentarze:

  1. w refrenie donia nie ma zadnego autotuna. vocoder co najwyzej. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. TWOJA SIEKIERA..MIAŁES JA ZA KIESZONKOWE.BUG jak stad do maseczjusets

    OdpowiedzUsuń
  3. Trafna uwaga, dzięki. Już poprawione.

    OdpowiedzUsuń