Etykiety

piątek, 4 listopada 2011

Doniu vs. Chada, czyli beef po polsku.


  
   Czym jest beef? Wielu próbowało odpowiedzieć na to pytanie. Notorious BIG na przykład uważał, że w beefie nie ma miejsca na sentymenty. Nie możesz liczyć na to, że ktoś ci odpuści. Raczej adwersarz może spodziewać się, że jego dziecko zostanie, cytuję „porwane, wyruchane w dupę i zrzucone z mostu”.  Największy wróg Notoriousa, Tupac bez żenady rapował, żeby Biggie lepiej przestał strugać wielkiego gracza, bo on sam rżnął jego żonę. Wydawałoby się, wielce dystyngowany i zawsze elegancki Jay-Z dissując Nasa, rapował, że gdy robił to z jego niewierną narzeczoną w jej samochodzie, to po wszystkim wrzucał zużyte kondomy do fotelika dla dziecka Nasa.

   Jednak za tymi wszystkimi pogróżkami, szpilkami wbijanymi w serce, bluzgami i insynuacjami, szły umiejętności wokalne, pokłady charyzmy, trafne linijki i technika. Oczywiście dla jednych raperów beef zawsze był sprawą uliczną, dla innych bardziej liryczną. Przecież często beef w karierze rapera oznacza progres. Kiedy Jay-Z  wypuścił Takeover, na ulicach Nowego Jorku wszyscy byli zgodni – Jay-Z zmiażdżył Mobb Deep i Nasa, którego spektakularna kariera wydawała się wówczas dogorywać. I gdy na reprezentancie QB postawiono już krzyżyk, ten wstrząsnął rapowym światkiem, wypuszczając w odpowiedzi Ether, który do dziś przoduje w rankingach  „najbardziej bolesnych dissów” w historii. Beef był dla Nasa motorem napędowym, pomógł mu się zmotywować i wrócić do formy znanej z kultowego Illmatica.
Czy w Polsce jest podobnie? Patrząc wstecz można się o to spierać. Niektórzy raperzy faktycznie czynili progres, przy czym zaskakiwali słuchaczy swoimi bitewnymi umiejętnościami. Tak było na przykład z Mezo, który mimo iż moim zdaniem, ostatecznie przegrał, udowodnił że nie jest tylko jednowymiarowym słodziakiem, rymującym o aniołach. Są też tacy, którzy wydawaliby się predestynowani do beefu, a jak przychodzi co do czego, z wielkiej chmury ledwie kapnie kilka kropel.  

   Jest też Doniu i Chada i ich aktualny spór. Nie chcę już wracać do tego, jak to się zaczęło, kto tu jest prowodyrem, kto katem, kto ofiarą. Pisałem zresztą o tym pod koniec wakacji - http://strefa-rapu.blogspot.com/2011/08/doniu-dissuje-chade-i-tedego.html. Od tamtego czasu trochę się wydarzyło. Chada, ulicznik z kryminalną przeszłością, zapowiedział, że nie odpuści i wyda „Sześciogwiazdkowego skurwiela”. Gdy kawałek się ostatecznie ukazał, słuchacze łapali się za głowę. Nie dość, że Chada nagrał tylko jedną zwrotkę, to jeszcze musiał się podeprzeć raperskimi umiejętnościami Hi-Fi Bandy, by powstał pełnometrażowy kawałek.  Doprawdy trudno dociec, jakie motywacje przyświecały Dioxowi i Hadesowi, gdy godzili się na udział w tym przedsięwzięciu. I choć ich zwrotki starają się być w tym wszystkim neutralne, to jednak w tym kontekście nigdy tak odebrane nie będą. I być nie mogą. Po prostu jest niepisana zasada, że nie wpierdala się raperom między wódkę i zakąskę. I na niewiele tu się zdadzą pokrętne, acz obfite tłumaczenia Dioxa na facebooku. Sprawa jest jasna, jak to nie twój beef, to zostaw go zainteresowanym. Można wesprzeć przyjaciela dobrym słowem w wywiadzie, można propsować go ze sceny na koncertach, ale wesprzeć go zwrotkami w nieswoim beefie? To jak przyznanie się do słabości. To wielki znak dla słuchacza pod tytułem „Ja, Chada potrzebuję raperskiej pomocy, a my HiFi Banda, potrzebujemy trochę rozgłosu”.

   Żeby było weselej, tekst Chady epatuje uliczną prawilnością, napinką na git człowieka, z którym nie warto zadzierać. Wszystko to rozmywa się w dość abstrakcyjnym rapie dla rapu. Mało tu argumentów, mało ciętych i trafnych wersów, za to dużo napinki i ulicznego patosu.

   Nie mijają dwa dni i o to Chada doczekał się odpowiedzi. Doniu, wyluzowany, na kozackim bicie już w pierwszym wersie nazywa Chadę cwelem, co właściwie brzmi jak rechot w twarz. Oto bowiem Doniu, kolega Michała Wiśniewskiego, ostoja hip-hopolo, autor najbardziej popularnego wersu w polskim hip-hopie (Robić lubi loda/zna się na samochodach) pokazuje, że nie boi się groźnych min Chady i śmieszą go jego kryminalne napinki. Jedzie na luzie, z pewnością siebie, momentami z jajem. I choć kawałek jeśli chodzi o rymy, pancze, technikę też jest żenująco słaby, to jednak wygrywa. Wygrywa tym, że wyśmiewa tą patetyczną, gangsterską stylistykę Chady z przygrywającym smutnym pianinkiem. Co więcej ma argumenty, wypomina rywalowi konflikt z własną rodziną, słynna eks-narzeczoną itd. Żeby było śmieszniej, Doniu tekstowo upodabnia się do rywala: jechanie od cweli, jechanie po starych itd. Czyli to co zaprezentował Chada, tylko przedstawione z dużo większym natężeniem. Pełno tu bluzgów, wyzwisk, tekstów o „pizganiu pały” i mało dobrych rymów.  Różnica jest taka, że Chada brzmi jak smutny pan z taniego filmu gangsterskiego, a Doniu jak przaśny, małomiasteczkowy gangster, który pokazuje, że smutnego pana Chady się nie boi. I tym właśnie wygrywa.

   Sam Doniu zresztą za wiele w tym beefie do stracenia nie miał. Hardkorowi ulicznicy z pobliskich gimnazjów już dawno postawili na nim krzyżyk. Właściwie trudno dociec jaka jest grupa docelowa dzisiejszych słuchaczy Donia. Większość jednak jest zgodna - nawet jak Donia nie lubisz i nie słuchasz, to trzeba mu przyznać, że dość zwinnie utarł nosa swojemu wiecznie napiętemu koledze po fachu. Co więcej Chada jest teraz w bardzo niezręcznej sytuacji – jego imidż, na zarzuty o pizganiu gał i bycie cwelem, nakazuje jedną odpowiedź – ostry wpierdol. Życie jednak tym różni się od tekstów naszych kochanych raperów, że jest osadzone w rzeczywistości. I tutaj przed Chadą zaczynają się schody, bo plastikowa klamka nie przemieni się nagle w rzeczony smith & wesson. Zresztą Warszawiak nawarzył tego piwa, więc sam powinien je spić. Diox dla przykładu, już na facebooku oświadczył, że choć pomógł w warzeniu, to pić tego nie zamierza. To tylko pogłębia poziom żenady. Wziąć udział w nieswoim beefie, a po odpowiedzi wycofać się rakiem, tłumacząc że słuchacze nie rozumieją. Chada zresztą też udowodnił, że ostatnio lepiej wychodzą mu oświadczenia na Facebooku niż rapowe zwrotki. Oczywiście raperzy swoje facebookowe tłumaczenia, zawsze okraszają stwierdzeniem, że facebook to nie jest miejsca na tego typu rzeczy, i oni tak w ogóle to na facebooku nie siedzą. Nie inaczej jest w tym wypadku. Chada tłumaczy się gęsto, ale zapowiada, że ciąg dalszy nastąpi wkrótce. Poczekamy zatem (oby nie kolejne dwa miesiące).

Oba kawałki do przesłuchania:



vs.



9 komentarzy:

  1. tu dales 5-gwiazdkowego a to ma byc 6 ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe dobry artykuł, sama prawda

    OdpowiedzUsuń
  3. MASZ WIELKI ZNAWCO ! TO JEST DISS TOMKA ! http://www.youtube.com/watch?v=SqnhQDufHtE

    OdpowiedzUsuń
  4. kutasy sie nie znaja .. i to jest tomka normalny kawalek .. on w kazdym kogos cisnie akurat teraz donia to nie taki diss wielki ... dopiero bedzie skurwiele

    OdpowiedzUsuń
  5. @ kamswgw - Dzięki za czujność, oczywiście omyłkowo wrzuciłem zły kawałek z youtube, bo gwiazdki mi się pojebały :). Szanuję Twoje zdanie, masz prawo się nie zgadzać i pisać o tym. Trzymaj kciuki za Chadę, będą mu teraz potrzebne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słabe. Swoje marne przemyślenia próbowałeś ubrać w wyszukane słownictwo wprost z lekcji języka polskiego.

    OdpowiedzUsuń
  7. spoko artykuł, nawet przeczytałem cały, choć odkrywczości w tym nie ma, to jednak jest to prawdziwy gwóźdź do trumny Chady.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chałwa zjedzony i wysrany!

    OdpowiedzUsuń
  9. kamswgw>>popieram<<<< chada tak tego nie skończy

    OdpowiedzUsuń