Świeżo po wyjściu z więzienia, T.I. wziął się do pracy. Raper z Atlanty na swoim twitterze poinformował fanów o pracy nad nowym albumem. Jego premiera planowana jest na początek przyszłego roku. Płyta będzie zatytułowana Trouble Man i promuje ją singiel z gościnnym udziałem Big K.R.I.T.
W ramach promocji mającego wkrótce nadejść albumu, Gural zaserwował swoim fanom trzeci teledysk. Zrealizowała go grupa filmowa Smoła Studio do utworu Szpadymelodia. Bit zrobił matheo, a całość DJ Show doprawił szczyptą scratchów. Sam utwór jest typowym dla twórczości Gurala bangerem. Trzeba przyznać, że brzmi nieźle i na pewno w przyszłości uatrakcyjni niejeden melanż. Jest jedno "ale" - utwór jest "niebezpiecznie" podobny do pewnego kawałka Mobb Deepów...
Czy to jeszcze follow up, czy już plagiat? A może jedynie zbieżność sampli? Oceńcie sami. Tymczasem zapraszam do odsłuchania i porównania obydwu utworów.
Czym jest beef? Wielu próbowało odpowiedzieć na to pytanie.
Notorious BIG na przykład uważał, że w beefie nie ma miejsca na sentymenty. Nie
możesz liczyć na to, że ktoś ci odpuści. Raczej adwersarz może spodziewać się,
że jego dziecko zostanie, cytuję „porwane, wyruchane w dupę i zrzucone z mostu”.
Największy wróg Notoriousa, Tupac bez
żenady rapował, żeby Biggie lepiej przestał strugać wielkiego gracza, bo on sam
rżnął jego żonę. Wydawałoby się, wielce dystyngowany i zawsze elegancki Jay-Z
dissując Nasa, rapował, że gdy robił to z jego niewierną narzeczoną w jej
samochodzie, to po wszystkim wrzucał zużyte kondomy do fotelika dla dziecka
Nasa.
Jednak za tymi
wszystkimi pogróżkami, szpilkami wbijanymi w serce, bluzgami i insynuacjami,
szły umiejętności wokalne, pokłady charyzmy, trafne linijki i technika.
Oczywiście dla jednych raperów beef zawsze był sprawą uliczną, dla innych
bardziej liryczną. Przecież często beef w karierze rapera oznacza progres. Kiedy
Jay-Z wypuścił Takeover, na ulicach
Nowego Jorku wszyscy byli zgodni – Jay-Z zmiażdżył Mobb Deep i Nasa, którego
spektakularna kariera wydawała się wówczas dogorywać. I gdy na reprezentancie
QB postawiono już krzyżyk, ten wstrząsnął rapowym światkiem, wypuszczając w odpowiedzi
Ether, który do dziś przoduje w rankingach „najbardziej bolesnych dissów” w historii.
Beef był dla Nasa motorem napędowym, pomógł mu się zmotywować i wrócić do formy
znanej z kultowego Illmatica.
Czy w Polsce jest podobnie? Patrząc wstecz można się o to
spierać. Niektórzy raperzy faktycznie czynili progres, przy czym zaskakiwali
słuchaczy swoimi bitewnymi umiejętnościami. Tak było na przykład z Mezo, który
mimo iż moim zdaniem, ostatecznie przegrał, udowodnił że nie jest tylko
jednowymiarowym słodziakiem, rymującym o aniołach. Są też tacy, którzy
wydawaliby się predestynowani do beefu, a jak przychodzi co do czego, z wielkiej
chmury ledwie kapnie kilka kropel.
Jest też Doniu i Chada i ich aktualny spór. Nie chcę już
wracać do tego, jak to się zaczęło, kto tu jest prowodyrem, kto katem, kto
ofiarą. Pisałem zresztą o tym pod koniec wakacji - http://strefa-rapu.blogspot.com/2011/08/doniu-dissuje-chade-i-tedego.html. Od tamtego czasu trochę się
wydarzyło. Chada, ulicznik z kryminalną przeszłością, zapowiedział, że nie
odpuści i wyda „Sześciogwiazdkowego skurwiela”. Gdy kawałek się ostatecznie
ukazał, słuchacze łapali się za głowę. Nie dość, że Chada nagrał tylko jedną
zwrotkę, to jeszcze musiał się podeprzeć raperskimi umiejętnościami Hi-Fi
Bandy, by powstał pełnometrażowy kawałek. Doprawdy trudno dociec, jakie motywacje przyświecały
Dioxowi i Hadesowi, gdy godzili się na udział w tym przedsięwzięciu. I choć ich
zwrotki starają się być w tym wszystkim neutralne, to jednak w tym kontekście
nigdy tak odebrane nie będą. I być nie mogą. Po prostu jest niepisana zasada,
że nie wpierdala się raperom między wódkę i zakąskę. I na niewiele tu się
zdadzą pokrętne, acz obfite tłumaczenia Dioxa na facebooku. Sprawa jest jasna,
jak to nie twój beef, to zostaw go zainteresowanym. Można wesprzeć przyjaciela
dobrym słowem w wywiadzie, można propsować go ze sceny na koncertach, ale
wesprzeć go zwrotkami w nieswoim beefie? To jak przyznanie się do słabości. To
wielki znak dla słuchacza pod tytułem „Ja, Chada potrzebuję raperskiej pomocy,
a my HiFi Banda, potrzebujemy trochę rozgłosu”.
Żeby było weselej, tekst Chady epatuje uliczną prawilnością,
napinką na git człowieka, z którym nie warto zadzierać. Wszystko to rozmywa się
w dość abstrakcyjnym rapie dla rapu. Mało tu argumentów, mało ciętych i
trafnych wersów, za to dużo napinki i ulicznego patosu.
Nie mijają dwa dni i o to Chada doczekał się odpowiedzi.
Doniu, wyluzowany, na kozackim bicie już w pierwszym wersie nazywa Chadę
cwelem, co właściwie brzmi jak rechot w twarz. Oto bowiem Doniu, kolega Michała
Wiśniewskiego, ostoja hip-hopolo, autor najbardziej popularnego wersu w polskim
hip-hopie (Robić lubi loda/zna się na samochodach) pokazuje, że nie boi się
groźnych min Chady i śmieszą go jego kryminalne napinki. Jedzie na luzie, z
pewnością siebie, momentami z jajem. I choć kawałek jeśli chodzi o rymy,
pancze, technikę też jest żenująco słaby, to jednak wygrywa. Wygrywa tym, że
wyśmiewa tą patetyczną, gangsterską stylistykę Chady z przygrywającym smutnym
pianinkiem. Co więcej ma argumenty, wypomina rywalowi konflikt z własną
rodziną, słynna eks-narzeczoną itd. Żeby było śmieszniej, Doniu tekstowo
upodabnia się do rywala: jechanie od cweli, jechanie po starych itd. Czyli to
co zaprezentował Chada, tylko przedstawione z dużo większym natężeniem. Pełno
tu bluzgów, wyzwisk, tekstów o „pizganiu pały” i mało dobrych rymów. Różnica jest taka, że Chada brzmi jak smutny
pan z taniego filmu gangsterskiego, a Doniu jak przaśny, małomiasteczkowy gangster,
który pokazuje, że smutnego pana Chady się nie boi. I tym właśnie wygrywa.
Sam Doniu zresztą za wiele w tym beefie do stracenia nie
miał. Hardkorowi ulicznicy z pobliskich gimnazjów już dawno postawili na nim
krzyżyk. Właściwie trudno dociec jaka jest grupa docelowa dzisiejszych
słuchaczy Donia. Większość jednak jest zgodna - nawet jak Donia nie lubisz i
nie słuchasz, to trzeba mu przyznać, że dość zwinnie utarł nosa swojemu
wiecznie napiętemu koledze po fachu. Co więcej Chada jest teraz w bardzo
niezręcznej sytuacji – jego imidż, na zarzuty o pizganiu gał i bycie cwelem, nakazuje
jedną odpowiedź – ostry wpierdol. Życie jednak tym różni się od tekstów naszych
kochanych raperów, że jest osadzone w rzeczywistości. I tutaj przed Chadą
zaczynają się schody, bo plastikowa klamka nie przemieni się nagle w rzeczony smith
& wesson. Zresztą Warszawiak nawarzył tego piwa, więc sam powinien je spić. Diox
dla przykładu, już na facebooku oświadczył, że choć pomógł w warzeniu, to pić
tego nie zamierza. To tylko pogłębia poziom żenady. Wziąć udział w nieswoim
beefie, a po odpowiedzi wycofać się rakiem, tłumacząc że słuchacze nie
rozumieją. Chada zresztą też udowodnił, że ostatnio lepiej wychodzą mu
oświadczenia na Facebooku niż rapowe zwrotki. Oczywiście raperzy swoje facebookowe
tłumaczenia, zawsze okraszają stwierdzeniem, że facebook to nie jest miejsca na
tego typu rzeczy, i oni tak w ogóle to na facebooku nie siedzą. Nie inaczej
jest w tym wypadku. Chada tłumaczy się gęsto, ale zapowiada, że ciąg dalszy
nastąpi wkrótce. Poczekamy zatem (oby nie kolejne dwa miesiące).